Coraz więcej celebrytów zostaje wege. Opowiadają w wywiadach o swej motywacji zdrowotnej, bądź ideologicznej (lub jednej i drugiej). Temat niby nie nowy, jednak dziś zachwycił mnie Justin Timberlake, który przebrany za tofu, tańczy i śpiewa covery znanych przebojów, zachęcając do bycia wege: „Odrzuć mięcho i zostań wegetarianinem. Hej, zjedz sobie jarmuż to dobra zabawa”.
Syrop – miód z mniszka bez cukru
Popularny mlecz czyli mniszek lekarski pięknie się nam zażółcił. Warto go „wykorzystać” póki czas i zabezpieczyć się na jesienno-zimowe czasy. Dla leniwych proponuje herbatę z kwiatów mniszka (kwiaty zalewamy gorąca wodą i gotowe!), a dla głodnych nowych wyzwań proponuję super zdrowy miodzik, u mnie w wersji bez cukru!
Pasta – krem z daktyli
Pyszna, słodka, zdrowa i mega prosta w wykonaniu! Dla wszystkich łakomczuchów, którzy chcą bez-grzesznie się poobjadać, idealna też dla sportowców po treningu! Poza tym daktyle zawierają dużo witamin i mikroelementów:) A więc do dzieła!
Cud czy błąd w sztuce lekarskiej czyli czy martwe niemowlę było na pewno martwe
Świat obiegła wiadomość o tym, jak matczyna miłość ożywiła martwe dziecko. Kate i David Ogg z Australii oczekiwali narodzin bliźniąt. W 27 tygodniu okazało się, że ciąża jest zagrożona i kobieta trafiła do szpitala. Dziewczynka urodziła się zdrowa, chłopiec urodził się martwy. Kobieta chciała pożegnać się z synkiem, przez 2 godziny tuliła go do piersi, rozmawiała z nim głaskała go… Nagle zaczął poruszać się i nieoczekiwanie otworzył oczy…
Lekarze nie umieli tego wyjaśnić i ogłoszono, że to cud.
Historia jest niezwykle wzruszająca i magiczna… Jednak chochlik z tyłu mojej głowy zaczął zadawać pytania… Czy to na pewno był cud? Media mainstreamowe raczej nie promują cudów, a tu nagle wszyscy zgodnie orzekli, że cud się zdarzył… Czy na pewno dziecko było martwe? A może po prostu potrzebowało trochę więcej czasu, by „zaskoczyć”, odnaleźć się w nowym otoczeniu, w nowym świecie? Może potrzebowało więcej czasu na pierwszy oddech? [Read more...]
Ekorodzic–morderca czyli kompromitacja polskiego dziennikarstwa
Gdy lat temu 15, praktykowałam dziennikarstwo w lokalnej gazecie byłam świadkiem dziennikarskich „przekrętów”. Jako że stawki były głodowe, czasu mało, a wymogi wysokie, część artykułów była „zmyślana”. Zamiast jechać i łapać studentów, by opowiadali jak dorabiają, zmyślało się wypowiedzi hipotetycznej Kasi i Stasia, na podstawie zasłyszanych anegdot. Wilk był syty i owca cała, nikomu krzywda się raczej nie działa. Po tych doświadczeniach, bardzo bawiło mnie gdy słyszałam opinie znajomych: „ bo w Gazecie Jakiejśtam pisali…”, tak jakby to co napisano w gazecie było święta prawdą. Tłumaczenie im jaka jest druga strona medalu nie pomagało…
Wiele wody upłynęło od tego czasu, a jednak zbyt wiele się nie zmieniło. Dziennikarstwo polskie przypomina zabawę w głuchy telefon. Ktoś coś usłyszał, powtórzył, przekręcił, po nim następni zacytowali i powstaje monstrum nie mające absolutnie NIC wspólnego z rzeczywistością. Czy to wina niskich płac, głupoty, lenistwa czy czegoś więcej?
Kilka tygodni temu zabiła mnie informacja o tym, że jacyś ekorodzice, którzy nie szczepili, zagłodzili swoje dziecko. Coś mi tu śmierdziało, no i w końcu zaczęły pojawiać się sprostowania i “nowe fakty”! [Read more...]
Topinambur na zielono
Topinambur (słonecznik bulwiasty) to kolejny zdrowy wynalazek – coś pomiędzy ziemniakiem a słonecznikiem. O jego walorach prozdrowotnych pewnie jeszcze napiszę. Tym razem będzie o efektach przyrządzenia.
Jako, że miał być zjedzony po raz pierwszy nie ma tu za dużo kombinowania, miało być szybko i bez zaburzania oryginalnego smaku, by wyczuć, co z nim można zrobić w przyszłości. [Read more...]
Zapach deszczu
W czasie deszczu dzieci się nudzą? Ależ skąd. Dzieci biegają, skaczą po kałużach, taplają się w błocie, tańczą w kroplach, nalewają wodę do kaloszy, robią statek z parasolki…
Zamiast zrzędzić przyłącz się do zabawy!