Zdarzają się takie sytuacje, że jest kwadrans po północy, a tu nagle “ssanie” na słodkie. Otwieram lodówkę, a tam światło W poprzednim wcieleniu rzuciłabym się na tabliczkę czekolady, jednak mimo szczerych chęci – nie ma takiej opcji. To jak w Matrixie, jak weźmiesz czerwoną pigułkę – nie ma odwrotu. Gdy raz odstawisz cukier, niestety już nie smakuje. W korporacyjnych czy też systemowych słodyczach od razu uderza sztuczność, chemia i aromat fabryki. Ale wracając do tematu – co by tu zjeść?
