Ostatnio trafiła moje ręce nowa książka wydawnictwa Relacja “Ostatnie dziecko lasu”. Zaciekawiła i obudziła wspomnienia. Przypomniały mi się chwile spędzone “za dzieciaka” w lesie, na łąkach, polach, w górach. Czy obecne pokolenie ma tą samą wrażliwość? Richard Louv, autor książki ma co do tego duże wątpliwości. Twierdzi, że nowym pokoleniom grozi “zespół deficytu natury”…
Przypuszczam, że wielu spośród 25+ ma wspomnienia z dzieciństwa silnie związane z przyrodą. Pamiętam jak ukrywałam się w malinach, by czytać książki, jak skakałam na stogach siana, jak lubiłam zgubić się w górach, by się odnaleźć, jak po szkole skakałam w gumę i czaiłam się aż “kosz się zwolni”, by porzucać…
Gdy jakiś czas temu wybrałam się w rodzinne strony zauważyłam ze zdziwieniem, że kosz jest wolny, zapomniany, a na dworze, mimo przyjemnej pogody dzieci nie widać. Gdzie są? W domach przed telewizorem, komputerem? W centrum handlowym? Na kolejnych zajęciach pozalekcyjnych? Czy mają jeszcze odrobinę wolności i czasu na spontaniczne działanie i kontakt z przyrodą? Czy wolno im się ubrudzić, łazić po kałużach, tarzać w piasku?
Mają inne zdolności… Obsługa laptopa w wieku 3 lat Opanowanie gier komputerowych już w przedszkolu… Pierwsza komórka najpóźniej w podstawówce. Czy jednak nie umyka im coś istotnego?
Czytając “Ostatnie dziecko lasu” chwilami odnosiłam wrażenie jakby autor czytał w moich myślach… Choć realia inne, amerykańskie, impresje podobne. Richard Louv wspomina budowanie szałasów w lesie i wspinanie się po drzewach, by spojrzeć poza horyzont, by być władcą swego intymnego, dzikiego świata. Obecnie amerykańskie dzieciaki zostały pozbawione tej przestrzeni, wolności i kreacji. Przyroda jest dla nich często czymś abstrakcyjnym. Autor przytacza m.in. wypowiedź czwartoklasisty z San Diego: “Lubię się bawić w środku, bo tam są wszystkie urządzenia elektryczne”….
Richard Louv zwraca uwagę, na to, że tracąc więź z naturą, tracimy więcej niż myślimy. I odwrotnie. Będąc w “stałym kontakcie” z przyrodą, zyskujemy więcej niż myślimy! Przebywanie “na zewnątrz” ma znaczenie nie tylko dla naszego zdrowia fizycznego, “dotlenienia się”, kondycji, odporności. Ma także kluczowe znaczenie dla naszego rozwoju psychicznego, emocjonalnego i duchowego.
Dzieci zamknięte w klatkach nie będą miały szansy rozwinąć skrzydeł… A jakie dzieci – taka Przyszłość Planety…
Czy jest aż tak źle? Dowiecie się gdy przeczytacie książkę i gdy rozejrzycie się wokoło.
Wydaje mi się, że odcięcie od natury, nie jest w Polsce jeszcze tak wielkie jak w Stanach, jednak nie jest też tak różowo.
Ta książka to jakby Alarm. Zatrzymaj się!
Nie chodzi tu tylko o dzieci, także o dorosłych. Po pierwsze nam też przyroda jest potrzebna do zachowania równowagi. Zabiegani często zapominamy o tym co ważne, hałas miasta, zgiełk, stres, przytłaczają. Często wystarczy weekend na łonie natury, by puściły blokady, by umysł się uwolnił…
Druga kwestia – odcięcie dzieci od Matki Ziemi, nie bierze się znikąd. Dzieci uczą się przez naśladowanie. Jedzą to co jedzą ich rodzice, “małpują” gesty i powiedzonka, chodzą w mamy butach na obcasach albo noszą w chuście maskotki, jeśli same były tak noszone… Jeśli rodzic po pracy ląduje przed telewizorem i zmęczonym głosem burknie: “Idź na dwór pobiegać”, nie będzie to ani zachęcające, ani autentyczne. Dzieci są w wielu aspektach naszymi lustrami, doskonale wychwytują prawdziwe intencje, wyczuwają dysonans między czynem a “teorią”. Tak jak nie zachęcisz do jedzenia warzyw, gdy sam zjadasz chipsy, tak samo nie obudzisz wrażliwości na otaczający świat, gdy nie wychylasz nosa znad swego smartfona…
To od nas zależy jakie będą dzieci i jaki będzie świat. Zmianę musimy zacząć od siebie!
Na “pocieszenie” chciałabym zaznaczyć, że moim zdaniem nie jest tak źle Następuje wielkie Przebudzenie. Ludzie czują, że coś jest nie tak, kajdany obcierają, klatka uwiera… Coraz częściej możecie usłyszeć o ludziach, którzy rzucają “dobrą pracę” i uciekają na wieś, do lasu, w góry. Powstają eko-wioski czy też osady ludzi nie związanych formalnie, a myślących podobnie. Pojawiła się “moda” na domy z gliny w klimacie chatki Hobbita Tęsknota za Bliskością z Matką Ziemią, za wiatrem we włosach i Wolnością w Sercu, staje się silniejsza niż puls miasta, krzykliwe reklamy i nowe techniczne gadżety.
Jest nadzieja!
Zapraszamy do Lasu i do lektury “Ostatniego dziecka lasu” Richarda Louva.
txt. Biegnąca z Sarnami
Dziękuję wydawnictwu Mamania za udostępnienie książki!
Poradnik Zielonych Rodziców
[…] Ostatnie dziecko lasu […]