Czeka mnie przyjazd rodziny. Okazuje się, że podawanie zdrowych potraw budzi wątpliwości… Dziś usłyszałam coś w rodzaju: „ale może kupicie coś normalnego do jedzenia”…
Zbyłam to radosnym ćwierkaniem i wróciłam do mych czekoladowo-kokosowych ciasteczek, po czym zamówiłam mleko ryżowe, by było do kawy…
O konsekwencjach mych czynów doniosę wkrótce…
p.s. Może lepiej, że niektórzy nie mają czasu czytać mojego bloga
p.s.2 Humus już gotowy…
txt/fot. MariMar