“Stara szkoła” uczy, że powinno się tresować dziecko od maleńkości, uczyć samodzielnego zasypiania i pozostawiać je samo, by “się wypłakało”. Rodzicielstwo bliskości zwraca uwagę na to, że dziecko zwłaszcza przez pierwszy rok życia potrzebuje 100% bliskości i płacz jest ważnym komunikatem, który wymaga natychmiastowej reakcji. Jest jednak gorzej niż można by przypuszczać, pozostawianie maluszka samemu sobie prowadzi do silnej traumy, która powoduje uszkodzenia mózgu…
W związku z tym, że na pewnym etapie ewolucji człowiek przyjął pozycję wyprostowaną i równolegle rozwinął mu się i powiększył mózg, zmuszeni zostaliśmy do “przedwczesnego porodu”. Ciąża u ludzi powinna trwać ok. 2 lat. Rodzimy się w “stanie nieukończonym”, francuscy położnicy określają dziecko do pierwszego roku mianem “foetus ex utero” czyli płód na zewnątrz macicy. Dziecko w tym okresie jest całkowicie zależne od rodzica, wymaga stałego kontaktu i bliskości. By czuć się bezpieczne musi czuć obecność, ciepło mamy, bicie jej serca.
Za emocje odpowiadają stare struktury naszego mózgu. W czasach “jaskiniowców”, gdy dziecko zostawało same – oznaczało to pewną śmierć, bez pokarmu same w dziczy nie mogło przeżyć. Naturalną reakcją był krzyk – nawoływanie na pomoc, walka o przeżycie. Ta sama reakcja uruchamia się i dziś, gdy dziecko zostaje samo w łóżeczku, w pokoju i nie wie gdzie jest matka. Włącza się ten sam stary “system alarmowy”. Dziecko nie wymusza, jest skrajnie przerażone i woła na ratunek. Dodatkowo niemowlę nie ma poczucia czasu, chwila to wieczność, samotność wydaje się ostateczna…
I nie są to ckliwe bajeczki przewrażliwionych rodziców, lecz fakty…
Specjaliści ostrzegają, że siłowe “przetrzymywanie” dziecka, by się wypłakało powoduje skrajny stres, który z kolei prowadzi do zahamowania rozwoju określonych obszarów mózgu oraz wytworzenie dużych ilości kortyzolu, który jest szkodliwy… Według badań pod kierunkiem Dr. DeBellis z Uniwersytetu w Pittsburghu (opublikowanych w Biological Psychiatry w 2004 roku) dzieci, które przeżyły silne traumy w dzieciństwie rozwijają mniejsze mózgi. Z kolei badania Dr. Teicher z Uniwersytetu Harvarda wskazują iż najbardziej zagrożonymi częściami mózgu są układ limbiczny, lewa półkula i ciało modzelowate oraz hipokamp i kora oczodołowa.
Potwierdza to również Dr. Margot Sunderland, która w The Science of Parenting (2006), wskazuje iż niewłaściwe pielęgnowanie dziecka, m.in. “siłowe wypłakiwanie” (cry it out), powoduje uszkodzenia mózgu. Zaspokajanie emocjonalnych potrzeb dziecka jest niezbędne do właściwego rozwoju i prawidłowego kształtowania się mózgu. Wskazuje też na to, że pozostawianie dziecka, “by się wypłakalo” prawdopodobnie zostanie zakwalifikowane przyszłe pokolenia jako “molestowanie dziecka”…
txt. MariMar
źródła: http://www.drmomma.org/2009/12/crying-it-out-causes-brain-damage.html
oraz Claude Didierjean-Jouveau “Nie płacz, malenstwo!” Mamania Warszawa 2011
fot. freeimages.com