Kiedy byłam mała, zawsze w niedzielę był obowiązkowy spacer. Niezależnie od pogody, przez las, “na azymut”, tropem saren i dzików… Dziś trochę się rozleniwiłam, na szczęście jest wyjątkowy KTOŚ. Ktoś kto mówi: “Cały dzień pada! Ale będą wielkie kałuże do chlapania!”
