Ostatnio natrafiłam w internecie na filmik – 50 osobom zadano to samo pytanie: “Jeśli mógłbyś zmienić jedną rzecz w twoim ciele, co by to było?” Na pytanie odpowiadały dzieci i dorośli. Odpowiedzi dają do myślenia. Kiedy utraciliśmy naturalną radość i beztroskę dziecka? Kto i kiedy zaaplikował nam absurdalne kompleksy?
Większość dorosłych ma jakieś “ale” do swojego ciała. Znaczna ilość kobiet nie wyobraża sobie wyjścia z domu bez makijażu… Część nie wyobraża sobie nawet pokazać się własnemu małżonkowi bez makijażu.
Kiedyś trafiłam na taki tekst: “Gdybyśmy pokochali nasze ciała, większość koncernów kosmetycznych by zbankrutowała”.
Coś w tym jest.
Zabawne, że to takie błędne koło, bo piękno promienieje od środka, jest efektem wewnętrznej radości i samoakceptacji. Tak więc im bardziej jesteśmy niezadowoleni, tym gorzej wyglądamy, stres i napięcie emanuje z nas – “Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej prosiaczka tam nie było…” A im bardziej jesteśmy radośni, to niezależnie od stroju i ilości zmarszczek przyciągamy spojrzenia czyli “ta dziewczyna ma “coś” w sobie”.
Skąd te kompleksy, z próby wychowania zespołu identycznych jednostek? Zbliżonych do jakiegoś nieistniejącego ideału. Próba odwrócenia uwagi od rzeczy istotnych? Przekierowanie energii do pogoi za czymś co w rzeczywistości już mamy? Chęć zarobienia na wykreowanej słabości?
Zobaczcie film i poczujcie go sami
Jak brzmiała Wasza odpowiedź na to pytanie? Chyba nie jest ze mną aż tak źle, bo pierwsze o czym pomyślałam to to, że chciałabym umieć latać
p.s. Czyli skąd tytuł artykułu. Jakiś czas temu moja córeczka dostała disneyowską bluzę w księżniczki. Aktualnie uczymy się opowiadać o różnych postaciach i przedmiotach. Wiemy, że na sukience jest misiu, a na rajstopkach “tjaktoj”.
Więc pytam wskazując na ślicznotki z bluzy – “A kto to jest?” – odpowiedź “Mama!”.
Ja: “Nie to nie jest mama, to jest księżniczka”.
“Mama” – słyszę uparty ton.
I pomyślałam, że to może ona ma rację…
txt. MariMar
fot. freeimages.com