Dziś Dzień Matki w UK. Myślałam, że data jest międzynarodowa a tu psikus:) Z okazji Dnia Matki warto sobie przypomnieć, że mleko matki jest pokarmem dla jej dzieci… i dla nikogo innego. Żyjemy w dziwnych czasach kiedy to próbuje nam się wmówić, że mleko ludzkiej matki nie jest dobre i lepiej podawać mleko z fabryki. A gdy opijemy się mlekiem modyfikowanym przychodzi czas na mleko przeznaczone dla cielaków….
… a cielaki rozwijają się trochę inaczej niż ludzie. Mleko krowie powoduje duży przyrost masy i mały przyrost intelektu (odwrotnie niż mleko matki-kobiety-człowieka, gdzie stymulowany jest intelekt, a masa powolutku i nie na taką skalę…).
Mleka nie-ludzkiego nie trawimy, nie potrzebujemy i na dodatek jest niezdrowe.
Dorosły ssak, który nie potrzebuje już mleka matki wapń znajdzie w takich produktach jak: pomarańcze, jeżyny, czarne porzeczki, suszone morele, figi, migdały, sezam, fasola, jarmuż, rzepa, soja, brokuły, tempeh, tahini, quinoa, amarantus, karczoch, mleko roślinne, koper włoski, melasa trzcinowa…..
Z kolei mleko nie-ludzkie powoduje: alergie, niestrawności, zaburzenia trawienia, astmę, osteoporozę, choroby serca, cukrzycę, raka…
No i do tego poza aspektem zdrowotnym dochodzi aspekt etyczny. Krowa rodzi cielaczka, cielaczek idzie na mięsko, a matka-karmiąca zrozpaczona po odebraniu dziecka (burza hormonów szaleje, kto jest mamą ten wie o co chodzi) jest podłączana do maszynki, która wypompowuje z niej mleko…
Mimo że aspekt etyczny jest dość obrazowy, przyznam szczerze, że jeszcze całkiem niedawno sama “zamiatałam go pod dywan”. I paradoksalnie irytowały mnie osoby, które obnażały ten proceder… Życie kołem się toczy i teraz ja jestem po drugiej stronie, jako Wasz wyrzut sumienia: “MLEKO KROWIE JEST DLA CIELAKÓW”…
Niestety albo stety każdy dochodzi do pewnych wniosków w odpowiednim momencie. Nie można niczego przyspieszyć i wytłumaczyć, po prostu następuje taki moment gdy klapki z oczu opadają…. Przynajmniej tak było w moim przypadku.
I jeszcze 2 ciekawostki krowo-mleczne na koniec.
Anegdotka nr1: Moja przyjaciółka od wczesnego dzieciństwa miała zdiagnozowaną astmę, całe życie szpitale i tony leków… Aż pewnego dnia trafiła na jedna książkę, drugą, filmik, przykłady z życia i odstawiła nabiał… I teraz żyje bez leków w świetnej formie.
Anegdotka nr2: Jakiś czas temu odbyłam rozmowę z dość postępowym przedszkolem. Zapytałam o opcje diety wegetariańskiej (o nabiale nie wspominałam…), otrzymałam odpowiedź: “ale my dajemy dzieciom tylko cielaczki i króliczki”…. Nie tłumaczyłam Pani, że małe zwierzątka nadają się co najwyżej do przytulania…. Ale to już zupełnie inna historia.
A tu niepotrzebne linki, bo i tak chcesz pić mleko:)
http://www.milkdocumentary.com/
http://dziecisawazne.pl/10-powodow-dlaczego-nie-warto-pic-mleka/
http://dziecisawazne.pl/20-zrodel-wapnia-z-weganskich-produktow/
http://dziecisawazne.pl/quinoa-zawiera-wiecej-wapnia-niz-mleko/
I lektury:
T.COLIN CAMPBELL, THOMAS M.CAMPBELL II “NOWOCZESNE ZASADY ODŻYWIANIA. PRZEŁOMOWE BADANIE WPŁYWU ŻYWIENIA NA ZDROWIE”
Ruby Roth “Dlatego nie jemy zwierząt”
txt. MariMar
fot. http://www.milkdocumentary.com/