Są takie dni kiedy nic się nie chce. Tym bardziej gotować. Zwłaszcza w listopadowy, pochmurny dzień. Zaglądam do lodówki a tam dużo ciekawych “resztek”. Co by tu zmiksować? Przypominają mi się studenckie czasy, kiedy to z niczego wyczarowywałam super dania, które były wzmacniającym hitem (zwłaszcza pod koniec imprezy;) )… To może klopsiki?