Lekkie i przyjemne kino, które być może pozwoli Inaczej zacząć Nowy Rok. Moze i film naiwny, i trochę zbyt “płaski”, ale w przystępny sposób przypomina o co chodzi… (uwaga! spoilery )
“Jak dogonić szczęście” to jakby męska wersja “Jedz, módl się i kochaj” z Julią Roberts. Dużo kolorowych obrazków, jakieś przebłyski z klimatu “Amelii”, coś z “Alchemika” Coelho…
Zaczarowany krąg…. Bohater zjeżdża cały świat, by wrócić do punktu wyjścia i zobaczyć wszystko Inaczej.
“Bycie szczęśliwym to nasz obowiązek” taka jest puenta filmu. I z tym sie zgadzam. Po to tu jesteśmy.
Niestety gdzieś pomiędzy wyjściem z dzieciństwa a wejściem w dorosłość pojawiła się jakaś blokada nałożona na nasze mózgi. Coś co blokuje szczęście. A właściwie dostrzeganie go. Bo JESTEŚ SZCZĘŚLIWY, choć czasem o tym nie wiesz, nie widzisz tego albo o tym nie pamiętasz.
Jako dzieci potrafilismy odczuwać euforię na 200%. Później wkradła się “ocena”, jakieś “wypada i nie wypada”. I to co sprawiało nam radość, staje się jakby nieodpowiednie, niewystarczające…
Niektorzy mają szczęście wrócić do szczęścia w miarę bezboleśnie. Inni potrzebują “walnąć się w łeb”, by coś odskoczylo i wróciło na swoje miejsce. Jakiejś “sytuacji granicznej” wlg koncepcji Jaspersa czyli otarcia się o śmierć, o traumę, niebezpieczeństwo, by znów odkryć i docenić życie.
Niektórzy tak jak Hector, bohater naszego filmu muszą okrążyć świat, by obudzić się znów w swoim łózku i spojrzeć na wszystko inaczej.
My mamy ten komfort, że mozemy “odświeżyć” szczęście nie wychodząc z domu
Polecam film!
I hallooooo!!!!
Mamy Nowy Rok! Czas już się Obudzić!!! Do szczęścia
txt. MariMar
fot. Filmweb